Wybierając zajęcia dodatkowe warto kierować się przede wszystkim rodzicielską intuicją i potrzebami dziecka. Fot. Chroma Stock
Wybierając zajęcia dodatkowe warto kierować się przede wszystkim rodzicielską intuicją i potrzebami dziecka. Fot. Chroma Stock
Nauczeni

Projekt: Dziecko

Gdy zostajemy rodzicami, zastanawiamy się: kim zostanie nasze dziecko? Mamy plany, oczekiwania, marzenia. Obserwujemy każdy jego ruch, reakcję i predyspozycje. Czytamy poradniki i słuchamy znajomych. Córka koleżanki już od trzeciego miesiąca życia uczęszcza na basen, mały Franek uczy się angielskiego choć nie potrafi wypowiedzieć ani jednego słowa, a czteroletni Tomek już śmiga na nartach.

Tekst ukazał się w drugim numerze Rodzinnego Magazynu67 (wrzesień – październik 2019).

Wybierając zajęcia dodatkowe warto kierować się przede wszystkim rodzicielską intuicją i potrzebami dziecka. Fot. Chroma Stock
Wybierając zajęcia dodatkowe warto kierować się przede wszystkim rodzicielską intuicją i potrzebami dziecka. Fot. Chroma Stock

Od pierwszej klasy szkoły podstawowej brakuje wolnych dni w tygodniu, aby zrealizować plan jaki obraliśmy na najbliższe kilkanaście lat. W tym planie nie ma miejsca na „przeciętniaka”. Język obcy, sport, programowanie a w międzyczasie zajęcia muzyczne, taniec czy szachy. Nasze kalendarze pękają w szwach, a popołudnia spędzamy na dowozach dziecka na kolejne zajęcia. Prześcigamy się w tym co potrafią nasze dzieci, zapominając o tym czego one tak naprawdę potrzebują.

Zajęcia dodatkowe zdominowały wolny czas nie tylko dzieci ale i rodziców. Połączone z odrabianiem lekcji potrafią być nie lada wyzwaniem organizacyjnym. Jednak rodzi się pytanie: czy nasze dzieci potrzebują tych wszystkich zajęć? Jak wybrać najlepsze? czym się kierować?

Przyjrzyjmy się, co oferuje lokalny rynek.

Zajęcia sportowe: począwszy od świetnie prosperujących szkółek piłkarskich, klubów judo, karate, aikido, sekcji siatkarskich i tenisa ziemnego po zajęcia na basenie. W zależności od predyspozycji i zainteresowań dziecka kierujemy się przede wszystkim przekonaniem, że sport to zdrowie. Większość, zanim odnajdzie ulubioną dyscyplinę, spróbuje co najmniej kilku rodzajów aktywności. I nie ma w tym nic złego – w końcu kilkulatek nie zawsze od początku pokocha piłkę nożną, nawet jeśli jego idolem jest Robert Lewandowski. Sport to także ogromny wysiłek, turnieje, rywalizacja, na którą nie zawsze małe dziecko jest gotowe, koszty i poświęcony czas. Ale również piękna przygoda, przyjaźnie w drużynie, samodyscyplina i w efekcie – również sukces. Najważniejsza jest jednak chęć i dobra zabawa. A o tym często zapominamy, realizując projekt, który często jest efektem niespełnionych ambicji rodzica.

Zajęcia edukacyjne: programowanie, mały matematyk lub chemik, języki obce czy mistrz ortografii. Świetna sprawa, pod warunkiem, że nasze dziecko to faktycznie lubi a my nie wypełniamy mu czasu na siłę i nie traktujemy takich zajęć jak korepetycji. Zanim zapiszemy dziecko na zajęcia tematyczne, warto sprawdzić kto je prowadzi, jakie ma w tej dziedzinie doświadczenie i w jakiej formie są prowadzone zajęcia. Dziecko po kilku godzinach w szkole i odrabianiu lekcji, nie przyswoi kolejnych informacji podawanych za pomocą metod, które go męczą i są nieefektywne.

Zajęcia twórcze: taniec, śpiew, muzyka, plastyka, teatr. Piękne zajęcia, zarezerwowane dla tych, którzy mają pasję i talent. Czy koniecznie? To zależy jakie mamy oczekiwania my i nasze dziecko. Można je przecież potraktować jako zajęcia rozwojowe niekoniecznie dla koneserów. Nie każdy dorosły, lubiący grać na gitarze przy ognisku, musiał skończyć szkołę muzyczną drugiego stopnia. Z drugiej strony, utalentowane dziecko musi się zmierzyć z ogromem pracy jaką musi włożyć kosztem wolnego czasu czy zabaw z kolegami. Bez wsparcia rodzica może zaprzepaścić swój talent, żałując tego w dorosłym życiu.

Zadając sobie pytanie czy zajęcia dodatkowe dzisiaj to moda czy może już konieczność, nie zapominajmy o tym, co mają wnieść w rozwój naszego dziecka. Jeśli coś nam sprawia przyjemność, to chętniej się tego uczymy i dłużej to pamiętamy. Dlatego w szkole najlepiej uczyliśmy się z tych przedmiotów, które lubiliśmy, lub z których nauczycielami było nam najbardziej po drodze. W zajęciach pozaszkolnych szukamy często tego, czego nie oferuje nam sama szkoła, ale czy nie szukamy przypadkiem tylko dodatkowej wiedzy? Zapominamy często o tym, że nasze dzieci na co dzień bombardowane są ogromną dawką informacji, której często nie potrafią odpowiednio wykorzystać.

W momencie pojawienia się kłopotów w szkole, organizujemy korepetycje, które mają rozwiązać problem. Tymczasem podajemy gotowy produkt – kolejną dawkę wiedzy, zamiast sposobu na jego rozwiązanie. Boimy się, że gdy dziecko się nudzi, to marnuje czas. Nie dajemy mu szans i czasu na samodzielne decyzje, w tym także na popełnianie błędów. Organizując mu każdą chwilę, skutecznie pozbawiamy go szansy na bycie kreatywnym. Sami dobrze pamiętamy jak wspólnie z kolegami na podwórku w skutek tzw. nudy rodziły się najlepsze pomysły, gry w podchody, wojnę, tworzenie grup i zwiedzanie najciekawszych kątów osiedla. Nikt nam wtedy nie układał harmonogramu dnia. Tymczasem jako rodzice uparcie realizujemy nasz „projekt”, co często prowadzi do skutków odwrotnych niż zakładane.

Wybierając zajęcia dodatkowe, kierujmy się nie tylko obowiązującymi trendami, czy postępami dzieci naszych znajomych, ale przede wszystkim naszą intuicją i potrzebami dziecka. Wiele zajęć, które na pierwszy rzut oka nie wydają się zbyt atrakcyjne, wnosi wachlarz umiejętności, które kształtują rozwój dzieci. Praca w zespole, planowanie czasu, kreatywne burze mózgu podczas wspólnego projektu z grupą, metody ułatwiające uczenie się, przydatne aplikacje czy narzędzia, dzięki którym dziecko samodzielnie znajdzie potrzebną mu wiedzę, odwdzięczą się z nawiązką w przyszłości. Sprawią, że młody człowiek poradzi sobie nie tylko w szkole, ale również w pracy. Część zajęć z powodzeniem możemy zastąpić rodzinną wycieczką do lasu czy kina, omawiając przy okazji ważne dla dziecka kwestie i celebrując czas spędzony razem. Wszyscy mamy go za mało.

Wspierajmy a nie narzucajmy, pokazujmy wiele kierunków i dajmy wiele możliwości. Niech „Projekt: Dziecko” będzie otwartą kartą a nie checklistą, na której odznaczamy kolejne osiągnięcia naszego dziecka i nasze niespełnione marzenia.


Autorka

Anna Babij. Mama 9-letniego Antka, specjalistka od BHP i ochrony środowiska, wraz z mężem prowadzi firmę AB-Eco Usługi konsultingowe ochrona Środowiska, ADR, BHP.